Singapurski pocałunek stanowi niezwykle ciekawe rozwiązanie dla par, które pragną zerwać z rutyną w sypialni i na nowo odkryć radość płynąca z seksu. Niech nie zwiedzie was nazwa. Singapurski pocałunek nie ma nic wspólnego z namiętnym całusem, jest natomiast jedną z technik uprawiania seksu, która wpływa pozytywnie na zdrowie intymne kobiet.
Singapurski pocałunek stanowi idealne rozwiązanie dla kobiet, które lubią być stroną aktywną w seksie. Ta nietypowa pieszczota czerpie z techniki kabazza, która ma za zadanie doprowadzić mężczyznę na seksualny szczyt wyłącznie za pomocą skurczy mięśni Kegla, która znajdują się w obrębie pochwy. W singapurskim pocałunku tempo stosunkowi nadaje kobieta, która musi tak manewrować skurczami pochwy, by doprowadzić swojego partnera do orgazmu. Tę erotyczną igraszkę wymyślono na Dalekim Wschodzie. Hinduski od wieków wykorzystują singapurski pocałunek, aby sprawić przyjemność swoim kochankom i przekroczyć z nimi wrota erotycznego raju.
Singapurski pocałunek – tego można się nauczyć!
Przeraża cię opis singapurskiego pocałunku i zastanawiasz się, w jaki sposób skurcze pochwy mogą doprowadzić mężczyznę do orgazmu? Spokojnie, techniki kabazza można się nauczyć. W Stanach Zjednoczonych kobiety uczęszczają na specjalne, kilkumiesięczne kursy, podczas których trenują swoje mięśnie Kegla. Dzięki odpowiednio dobranym ćwiczeniom uczą się wykonywać różne manewry, w tym wystrzeliwać z pochwy rzeczy o niewielkich rozmiarach.
Singapurski pocałunek to zmysłowa przyjemność dla dwojga, która przynosi kobiecie dodatkowe profity. Mężczyzna jest wdzięczny swojej partnerce za to, że wprowadza do sypialni urozmaicenia, o jakich inni panowie mogą tylko pomarzyć. Z kolei regularne ćwiczenia mięśni Kegla pozwalają przeżywać kobiecie intensywniejsze orgazmy. Ponadto trenując mięśnie miednicy, zmniejszamy ryzyko wystąpienia nietrzymania moczu, która wzrasta po przebytych porodach, a także w okresie menopauzy, kiedy w organizmie spada stężenie estrogenów. Technika kabazza pozwala nam czerpać radość z seksu niezależnie od wieku. W związku z tym, iż stanowi ona niewielkie obciążenie dla organizmu, mogą korzystać z niej nawet rekonwalescenci.
Technika kabazza a ćwiczenia mięśni Kegla
Jeśli chcesz korzystać z tajników sztuki kabazza, musisz zacząć trenować mięśnie Kegle. Same ćwiczenia nie są trudne i nie obciążają organizmu. Największy problem rodzi znalezienie odpowiednich mięśni. Mięśnie Kegla mieszczą się między kością łonową a ogonową. Jeśli chcemy je wzmocnić, musimy naprzemiennie je napinać i rozluźniać. Ćwiczenie powtarzamy w kilku seriach. Mięśnie Kegla możemy trenować w domu, pracując przy komputerze, a nawet jeżdżąc na rowerze. Niewskazany jest trening podczas oddawania moczu, ponieważ może on doprowadzić do zakażenia bakteryjnego.
Aby zafundować swojemu partnerowi singapurski pocałunek oprócz prostych ćwiczeń Kegla, powinnaś wykonywać też trudniejsze. W tym miejscu warto wspomnieć, iż w wielu prywatnych gabinetach ginekologicznych można zapisać się na specjalny trening, który wzmacnia mięśnie miednicy. Jest to bardzo istotne dla kobiet, które pragną uniknąć problemów z nietrzymaniem moczu.
Kulki gejszy wzmocnią mięśnie pochwy
Dobrym rozwiązaniem jest też zakup kulek gejszy, która można kupić zarówno w niektórych aptekach, jak i w sklepach oferujących gadżety erotyczne. Jeśli wstydzisz się wejść do sex shopu, możesz złożyć zamówienie drogą internetową. Kulki gejszy umieszcza się w pochwie, bez obaw, same z niej nie wypadną, po czym wykonuje się serię ćwiczeń. Aby wzmocnić mięśnie Kegla i osiągać intensywniejszy orgazm, należy regularnie trenować. Ćwiczenia z kulkami gejszy znajdziesz w internecie. Aby mieć pewność, iż gadżet, który umieszczasz w pochwie, jest bezpieczny, zakupy rób w sprawdzonych sklepach i zwracaj uwagę na materiał, z którego został wykonany. W miarę możliwości wybierz kulki gejszy wykonane w 100% z silikonu medycznego. Unikaj towaru sprowadzanego z Chin, Indii itp. Za wysokiej jakości kulki gejszy trzeba zapłacić kilkadziesiąt złotych, ale nie warto na nich oszczędzać, ponieważ można wyrządzić sobie nimi krzywdę i wydać kilkaset złotych na leczenie infekcji intymnej.
Irmina Cieślik