Sporty ekstremalne tzw. adrenalinowe swą popularność zawdzięczają silnym emocjom, których można doświadczyć. Ryzyko jest nieodłącznym elementem życia każdego człowieka, niektórym jednak ciągle go brakuje. Szczególnie panowie w ryzyku odnajdują zabawę i poznają granice własnych możliwości.
Generalnie skłonność do zachowań ryzykownych tzw. sportów ekstremalnych cechuje ludzi młodych, jednak i ludzie ‘ustatkowani’, a nawet seniorzy mają takie potrzeby.
Jedni uważają że to snobizm – ponieważ sporty ekstremalne zazwyczaj sporo kosztują, inni zaś, że to po prostu zaspokajanie ciekawości nowych, niecodziennych doświadczeń.
Coraz modniejsze stają się sporty ‘extreme’ – ekstremalne nie co do wysiłku, tylko co do niebezpieczeństwa. Szczególnie młodsze pokolenia szukają mocnych wrażeń, przeżyć, dużych emocji przy jak najmniejszym wysiłku fizycznym. Próbują swoich sił w spływie pontonami najbardziej rwącymi rzekami (np. w Polsce – Dunajcem), skokach spadochronowych, skokach z mostów na linie bungy, paralotniach, na quadach na grząskim czy piaszczystym terenie, akrobacji na łyżworolkach czy rowerach. Uczą się pilotować szybowce, zimą prowadzić psie zaprzęgi czy jeździć na biegówkach z psem, tez poza szlakami.
Na skutek silnego pobudzenia, lęku, przerażenia wydziela się spora ilość adrenaliny – hormonu, który wszyscy amatorzy ryzykownych sportów bardzo lubią. A igranie z niebezpieczeństwem jest dla amatorów sportowych szaleństw uzależniające. Są tacy, którzy nieustannie poszukują coraz to dziwnych aktywności i okazji do przekraczania granic własnych możliwości. To ludzie, którzy zarazili się wirusem ryzyka.
Dozwolone po 40-tce
Niektórzy z tego wyrastają, inni zaczynają się tym interesować dopiero kiedy skończą np. 40 lat i zaczynają szukać odskoczni od codzienności. To magiczna bariera wieku, która sprzyja odważnym i nieco zwariowanym pomysłom w odpowiedzi na nudę i monotonię ustabilizowanego życia.
Popularności sportów ekstremalnych u osób w wieku 50+ należy upatrywać w silnej potrzebie bycia młodym. Dzięki tego rodzaju aktywnościom można psychicznie odmłodnieć. To silna pokusa, szczególnie gdy można zademonstrować swą odwagę i sprawność innym – faktycznie młodszym – i zdobyć ich uznanie. Często w sportach ekstremalnych nie liczy się wysoki poziom umiejętności czy sprawności fizycznej (np. w skokach na bungy), więc mogą oni konkurować z młodszymi. Poczucie upływającego czasu powoduje, że chcemy zdążyć spróbować w swoim życiu wszystkiego.
Widać to szczególnie w egzotycznych krajach Azji i Afryki, gdzie nie brakuje szalonych seniorów, którzy wreszcie na emeryturze znaleźli czas na wcielanie w życie swoich pomysłów z doświadczaniem wielu aktywności – mierzą się z nurtem Zambezi, skaczą w nurt oceanu stając oko w oko z rekinami, łowią ogromne merliny, latają nad piaskami pustyni Namib na paralotniach, nurkują w rafach Jordanii czy odkrywają podmorskie skarby. Z roku na rok przybywa Polaków dołączających do grona takich seniorów-zapaleńców.
Propagowanie aktywności o wysokim stopniu ryzyka utraty zdrowia nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem, sport musi uczyć dbałości o własne ciało i zdrowie, a nie tylko jedynie posługiwania się nim jako narzędziem do tego, by odczuwać przyjemny dreszczyk emocji graniczący z ryzykiem trwałego kalectwa. Ale jeżeli ma to w znaczący sposób poprawić ogólne samopoczucie, odreagowanie stresów, podnieść samoocenę to może warto spróbować zaszaleć. Każdy musi sam sobie odpowiedzieć czy chce jeszcze naprawdę poszaleć czy woli w ciepłych kapciach zasiąść przed telewizorem, zadowalając się np. dobrym horrorem, podobnie wzbudzającym ciarki na plecach.
dr Paweł F. Nowak