Wyzwanie kojarzy nam się z czymś niebezpiecznym, podnoszącym adrenalinę, trudnym i wymagającym odwagi. Poniekąd wszystko się zgadza, jednak nie chcemy wam proponować oswajania lwa, a dużo trudniejsze wyzwanie. Jakie?
Chcesz wyjechać daleko? Musisz mieć paszport, fundusze, wiedzieć, jak się tam dostać – to oczywiste. Ale przecież potrzebujesz też drobiazgów jak słowniczek, mapka, strój kąpielowy (albo grube zimowe skarpety), środek na komary.
Chcesz przeczytać wszystkie dzieła Szekspira? Cóż, najpierw musisz je posiadać, albo przynajmniej zaplanować, skąd je weźmiesz. Musisz też mieć czas i ochotę. A może chcesz nauczyć się tańczyć, kupić przepiękną sukienkę albo zmienić fryzurę? Możesz zaplanować przecież wszystko, co tylko sobie zamarzysz.
Kiedy będziesz mieć gotową listę, wtedy pozwól jej okrzepnąć, przez parę dni. A potem – cóż, nie pozostaje nic innego, jak konsekwentnie to wszystko realizować. Załóż specjalny „fundusz na wyzwanie” – prywatną skarbonkę, bez możliwości podejmowania z niej pieniędzy. Odkładaj każdego wieczora tyle, ile uznasz za słuszne.
Im więcej wymyślisz sposobów, jak realizować nie tylko główny cel, ale i małe cele pośrednie, tym szybciej zrealizujesz wyzwanie. Jeśli problemem Twoim jest systematyczność – znajdź sposób, by pokonać roztargnienie czy lenistwo – na przykład ustawiaj sobie budzik na konkretną godzinę, o której bez względu na wszystko zaczniesz realizować swój cel.
Joanna Pastuszka-Roczek