Polski rynek suplementów znacząco zmienił się na przestrzeni ostatniej dekady. Coraz częściej sięgamy po tego typu środki, które niektórzy uznają za leki. Tymczasem suplementy diety nie są lekami, co nie oznacza, że nie powinny być kontrolowane i badane. Ostatnie wyniki kontroli wzbudziły niepokój Najwyższej Izby Kontroli. Co takiego wykazały?
Suplementy diety
Produkty tego typu nie są lekami, choć przez wielu Polaków są tak określane, niestety mylnie. Suplementy diety należą do produktów spożywczych, uzupełniających prawidłową dietę. Zgodnie z prawem nie są środkami leczniczymi, więc nie mają takowych właściwości. Dla konsumentów, dostępność suplementów w aptece oraz reklamy, które skutecznie oddziałują, dają mylący obraz takich produktów. Suplement diety może tylko uzupełnić naszą dietę, ale nie wyleczy nas z danej choroby. To tylko jeden z problemów, które pojawiają się wokół suplementów diety. Inną, ważną kwestię są kontrole produktów, które odbywają się zbyt rzadko. Ilość środków jest tak duża na rynku, że Główny Inspektorat Sanitarny nie jest w stanie zapanować nad wszystkimi produktami, pojawiającym się w sprzedaży. Postępowania kontrolne mogą rozciągać się w czasie, w rezultacie, kontrolowany produkt może już dawno trafić do konsumentów i ich organizmów. Z pomocą przychodzi Najwyższa Izba Kontroli, która w trosce o zdrowie i bezpieczeństwo konsumentów, pomaga GIS w rozwiązaniu problemu kontroli suplementów diety.
Wyniki kontroli NIK
Rynek suplementów wzrósł w ciągu dekady o ponad 200%. Dane powalają, ponieważ okazuje się, że dość dużo kupujemy suplementów diety. Rynek kwitnie, ale trzeba go kontrolować. Interes konsumentów jest priorytetem, a firmy stosują praktyki, które mogą być niezgodne z przepisami i zaleceniami. Nieuczciwe praktyki rynkowe stwarzają zagrożenie dla zdrowia i życia konsumentów. NIK zlecił kontrolę losowych produktów z grupy suplementów diety, pod kątem ich składu. Weryfikacja badań pozwoliła na porównanie składu produktu na opakowaniu z faktycznymi substancjami, rozpoznanymi w środowisku laboratoryjnym. Okazało się, że w produktach wykryto substancje, które nie powinny znaleźć się w suplementach. Wykonano 11 prób badawczych, z których wynika, że w niektórych środkach stwierdzono niższą ilość bakterii probiotycznych czy bakterie kałowe, które absolutnie nie powinny się tam znaleźć. Takie wyniki ukazują bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia konsumentów. Po przekazaniu informacji do GIS, wszczęto postępowanie, mają na celu wycofanie niebezpiecznych środków z rynku.
Mimo tylko losowej, tak wnikliwej kontroli suplementów, sytuacja jest niepokojąca. Podkreśla ją fakt, że wciąż pojawiają się nowe produkty, które nie do końca muszą być bezpieczne. Wśród skontrolowanych suplementów królują wspomagacze odchudzania, czyli tzw. spalacze tłuszczu oraz substancje probiotyczne. Nieodpowiedzialne stosowanie suplementów może przyczynić się do problemów zdrowotnych. Ich składniki mogą wchodzić w interakcje z przyjmowanymi lekami czy innymi związkami.
Wiele osób sięga po suplementy bez zastanowienia. Nasz organizm powinien otrzymywać niezbędne składniki diety w formie jak najbardziej naturalnej. Suplementacja jest konieczna, jeśli nie możemy tego uczynić. Jednak stosowanie tego typu środków na własną rękę, zawsze niesie ryzyko powikłań. Dlatego konsumenci, powinni być odpowiedzialni i świadomi. Suplementy powinny być dobrane do potrzeb organizmu, z uwzględnieniem wielu innych składników.
Obietnice pojawiające się w reklamach nie zawsze mają swoje pokrycie w rzeczywistości, a dany środek nie każdemu może służyć tak samo. Najlepiej skonsultować się z lekarzem, zanim kupimy kolejne opakowanie cudownych tabletek na odchudzanie czy odporność. A wszystko z troski o zdrowie swoje i bliskich. Czy rynek suplementów w Polsce ulegnie zmianie? Wszystko zależy od przepisów i organów, które trzymają nad nim pieczę. Dodatkowy nadzór na pewno zapewni większe bezpieczeństwo konsumentom. Pomysłów jest wiele, a czy zostaną zrealizowane? Pozostaje nam czekać na dalsze decyzje w sprawie suplementów diety.
Katarzyna Antos