Leniwa przemiana materii
Nie zliczę, ile razy byłam na diecie! Ile już razy ograniczałam się, liczyłam kalorie, a wskaźnik wagi jak zaklęty ani drgnął! Do tego każdego dnia dochodziło poczucie pokrzywdzenia przez los, gdy koleżanka z pracy w przerwie na śniadanie zjadała drożdżówkę, chałkę, jakiś smakowity deserek, po to tylko, by za kolejne dwie godziny wcisnąć w siebie owocowy serek, bułkę i batonika. A przy tym wciąż ma talię osy, o której ja mogę tylko śnić, mimo że jem tylko sałatki – zupełnie jak królik! Gdzie tu sprawiedliwość?
Czytaj więcej