Powstawanie emocji i zaspokajanie podstawowych seksualnych potrzeb organizmu zaczyna się w naszym umyśle. Gdzie konkretnie? W węchomózgowiu, czyli części układu limbicznego, jednej z najstarszych struktur naszego mózgu, powstałych jeszcze na początku rozwoju ewolucyjnego.
Seks mieszka w mózgu… i w nosie
Węchomózgowie, współpracując z naszymi oczami, decyduje, czy dany obiekt jest atrakcyjny. To nasza głowa interpretuje, czy dany dotyk jest podniecający, czy niepożądany. Co ciekawe, w różnych dniach cyklu kobieta zupełnie inaczej pachnie. Jednak nie jesteśmy w stanie określić naszego naturalnego zapachu.
Dodatkowym utrudnieniem jest to, że myjemy się pachnącymi mydłami, szamponami, używamy kosmetyków, perfum, dezodorantów. Może się okazać, że partner straci nami zainteresowanie, gdy zaczniemy używać innego płynu do kąpieli!
Drogie Panie, zapytajcie swoich mężów, kiedy najładniej im pachniecie. Najprawdopodobniej okaże się, że rano, kiedy wyparują wszystkie kosmetyki. Albo gdy jesteście lekko zmęczone i spocone. Znajomy niedawno narzekał, że uwielbia zapach swej żony, gdy wraca po treningu – kojarzy mu się z ciepłymi ciasteczkami – a żona pierwsze, co robi, to wskakuje pod prysznic i oblewa się setką żeli i szamponów.
Czasami warto postawić na naturalny zapach, choć nam się może wydać odstręczający. Jednak na węchomózgowie naszego partnera może zadziałać wręcz odwrotnie: podnieść naszą atrakcyjność na bardzo podstawowym, pierwotnym poziomie.
Joanna Pastuszka-Roczek