Pozornie tantra wydaje się skomplikowana i zagmatwana, kiedy jednak zacznie się stosować ją w kontaktach z partnerem – nagle wszystko staje się proste i naturalne, a pokryty kurzem związek znów zaczyna lśnić.
Ludzkie ciało jest skarbnicą emocji i wspomnień, mamy w sobie energię, której właściwe użycie nie dość, że wzmacnia nas na poziomie emocjonalnym, to także poprawia kondycję naszego ciała. Lepszy i głębszy kontakt z ciałem, energią i emocjami jest niezbędny do odczuwania dobrostanu. Istnieją oczywiście bardziej konserwatywne ścieżki tantryczne, w tym np. buddyjska, które nie odeszły tak daleko od tradycji Wschodu. Jest im bliżej do Tantr, tekstów o miłości i duchowości Śiwy i Śakti niż do nowoczesnych technik pracy z ciałem. Każdemu wedle upodobania.
Tantra to coś więcej niż seksualna przyjemność
Dla wszystkich, którzy boją się seksualnego aspektu Tantry mogę powiedzieć, z perspektywy praktyki, że jej istota nie polega wcale na seksie. Albo inaczej – nie polega głównie na seksie wydaje się skomplikowana jak technologia stojąca za edytorem tekstu, a tak naprawdę jest równie naturalna jak pisanie ołówkiem po papierze.
Po przyzwyczajeniu się do słowa „energia” kolejnym krokiem będzie poznanie, że nasze ciało jest równie duchowe jak to, co do tej pory uważaliśmy za duszę; że w zasadzie nasza dusza siedzi w naszym ciele i naszym zadaniem będzie łączenie tych pozornych przeciwieństw.
Po zaakceptowaniu myśli, że ciało jest równie doskonałe jak duch, wejdziemy na poziom, gdy trzeba będzie pojąć, że duchowość łączy się z seksualnością – jedna zasila drugą, a kochając się z partnerem, za przeproszeniem, uprawiamy święty akt. Praktyka rozwija się powoli i z użyciem prostych metod. Na przykład para siedzi naprzeciw siebie i patrzy sobie w oczy przez długie minuty. Rezultaty są zaskakujące.
Marta Niedźwiecka