Jednolita cena książek zbulwersowała Polaków, ponieważ jest szczególnie niekorzystna dla czytelników. Nowości wydawnicze w naszym kraju nie należą do najtańszych. Przeciętna książka kosztuje ok. 40 zł w dniu swojej premiery. Jednocześnie czytelnictwo w Polsce należy do najniższych w Europie. Jednolita cena książki przez rok od jej premiery mogłaby je ostatecznie dobić i doprowadzić do bankructwa wydawnictwa, księgarnie oraz pisarzy. Nic dziwnego, że Polacy nie pozostawili suchej nitki na projekcie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W rezultacie media obiegła wiadomość, iż rząd zastanawia się nad wprowadzeniem nowej ulgi podatkowej, dzięki której poziom czytelnictwa w Polsce miałby wzrosnąć. Polska Izba Książki zasugerowała Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, by po udokumentowaniu wydatków poniesionych na zakup książek istniała możliwość odliczenia kilkuset złotych podatku w rocznym zeznaniu podatkowym. Czy ulga na zakup książek ma rację bytu?
Ulga na zakup książek – kto na niej skorzysta?
Ulgi podatkowe nie są niczym nowym w polskim ustawodawstwie. Przez lata mogliśmy odliczać wydatki remontowe a następnie abonament za dostawę internetu. Rozwiązanie, które proponuje Polska Izba Książki byłoby korzystne dla zwykłego podatnika, skorzystaliby na niej głównie studenci oraz rodzice w wieku szkolnym. Podręczniki bowiem stanowią spore obciążenie dla domowych budżetów. Cena kompletu nowych książek to wydatek rzędu kilkaset złotych. W kolejnych latach zniknie możliwość odkupienia podręczników od starszych kolegów, ponieważ Ministerstwo Edukacji Narodowej postanowiło zmienić podstawy programowe do wszystkich przedmiotów. Oznacza to, iż rodzice dzieci w wieku szkolnym będą musieli kupić zestaw nowych podręczników, co nadszarpnie ich budżet.
Na ulgach podatkowych mogą skorzystać wszyscy, wbrew pozorom państwo na nowej uldze podatkowej nie musi wcale stracić. Jak to możliwe? Otóż zachęcając ludzi do zakupu książek, napędzamy rynek wydawniczy. Państwo i tak zyskuje na podatku VAT. Dobre obroty księgarń to wyższe wpływy do budżetu państwa. Podatek zapłacą także pisarze, wydawnictwa itp. Zwrot części poniesionych wydatków może zachęcić do zakupu książek i tym samym wzrostu poziomu czytelnictwa, który w Polsce jest wyjątkowo niski.
Nowa ulga podatkowa – diabeł tkwi w szczegółach
Ulga na zakup książek nie jest polskim pomysłem, od pewnego czasu nad tego typu projektem pracują Włosi. Patrząc na ich przypadek, można zauważyć, że diabeł tkwi w szczegółach. Pierwotnie zakładano, że jeśli przeciętny Włoch wyda 2000 euro na książki, z czego 1000 euro przypadnie na podręczniki, będzie mógł od tej kwoty odliczyć sobie 19% podatku. Cel szczytny, wysokość ulgi też wydaje się przyzwoita, jednak trudno sobie wyobrazić Polaka wydającego na książki 8000 zł rocznie. W praktyce kwota ta odpowiada zakupowi 200 książek. Jedną książkę należałoby zatem czytać 1,5 dnia. Nawet najwięksi miłośnicy literatury nie wydają kilkaset złotych miesięcznie na książki, ponieważ zrujnowałoby to ich domowy budżet. Jeśli państwo wyznaczy wysoki pułap, od którego zaczyna się ulga. Na dodatek stwierdzi, że połowa tej kwoty ma przypaść na podręczniki, to ulga na zakup książek obejmie tylko nielicznych.
Oczywiście Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie musi kopiować rozwiązań włoskich, może wymyślić własny projekt ustawy.
Irmina Cieślik