Psychologiczny paradygmat w podejściu do rozumienia i leczenia rodzin zakłada, iż osoby, składające się na system rodzinny, oddziaływają na siebie w sposób cyrkularny.
Sztywny system granic oznacza, iż „każdy żyje swoim życiem”. W tym przypadku rodzina to “zlepek” osób, mieszkających pod jednym dachem. W tym wypadku nastroje jednych nie oddziałują na innych. Używając kolokwializmu „nie obchodzą się nawzajem”.
Granice zatarte to takie, w których trudno wyróżnić będzie zaczynają się emocje jednej osoby, a kończą drugiej. W tym wypadku nastrój jednego członka będzie determinował nastroje pozostałych w sposób bezwzględny i niszczący. Jeśli bowiem np. matka żyje emocjami dziecka, to w przypadku trudności jest raczej kolejną osobą do pocieszania niż potrzebnym wsparciem.
Bardzo ciężko czasem jest nam stanąć z boku i zobaczyć jak nasze emocje – szczególnie te silne – oddziaływają na otoczenie. Często też zadajemy sobie pytanie “dlaczego niby mam się hamować?”; “czemu mam ograniczać słowa i gesty, które przecież mnie wyrażają?”. Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na tego rodzaju zapytania, ponieważ ciągłe ograniczanie czy krycie nastrojów też nie jest dobre i może prowadzić do zaburzeń psychicznych lub wycofania. Nie możemy jednak zapominać o tym, że tak jak radością, tak i smutkiem czy złością dzielimy się z bliskimi – czy tego chcemy, czy nie. Nie da się nagle postawić bariery odgradzającej nas od świata, a już szczególnie nie powinnyśmy tego robić, gdy zauważamy u siebie pierwsze objawy menopauzy. Separacja spowoduje bowiem jedynie frustrację Twoją i Twoich bliskich. Szczera rozmowa natomiast zwykle jest kluczem do pozytywnego rozwiązania i rozładowania emocji.
Alicja Złotkowska