Młoda kobieta, którą bije mąż, dziecko, które nawet nie próbuje się nauczyć materiału do szkoły czy długotrwały bezrobotny – za przyczyną ich niepowodzeń wcale nie musi stać lenistwo czy głupota. Mogli paść ofiarą wyuczonej bezradności.
Idąc tym tropem naukowcy chcieli sprawdzić, czy zwierzęta będą w stanie się nauczyć unikania bodźców nieprzyjemnych, dlatego przez podłogę klatki co jakiś czas przepuszczali delikatny prąd – nie bolesny, ale bardzo nieprzyjemny. Jeśli bodziec był regularny (co 5 minut) zwierzęta bardzo szybko uczyły się, kiedy trzeba podskoczyć, by uniknąć porażenia.
W innych klatkach nie dano zwierzakom możliwości nauczenia się, kiedy popłynie prąd – puszczano go chaotycznie i bez planu. Te zwierzęta bardzo szybko zaczęły być osowiałe, choć na początku próbowały za wszelką cenę zrozumieć, co powoduje nieprzyjemne uczucie. W końcu dochodziły do wniosku, że cokolwiek nie zrobią, zostaną porażone prądem.
Przestały w ogóle reagować, ruszać się, jeść. Nic nie robiły nawet wtedy, kiedy naukowcy otwarli im klatkę i pokazali, że mogą uciec. Nawet, gdy były wyciągane z klatki na bezpieczne podłoże, były w zbyt wielkiej depresji – nie potrafiły uwierzyć, że zaraz coś złego im się nie przytrafi! Niestety, większa część z nich zmarła z wyczerpania i smutku – po prostu nie dało się ich uratować, pomóc im.
Tak samo jest z nami, choć może nikt nas nie razi prądem. Jeśli matka nieustannie znajduje wady w dziecku, niezależnie od tego, co ono zrobi, to młody człowiek będzie przekonany o swojej beznadziejności. Bita kobieta codziennie słyszy, że gdyby starała się bardziej, to by nie została uderzona. Ciągle chce wierzyć, że któregoś dnia faktycznie zrobi wszystko doskonale: nie widzi, że spotykająca ją przemoc nie ma nic wspólnego z jej działaniem.
Joanna Pastuszka-Roczek