Wysiłek fizyczny powoduje, że wzrasta temperatura naszego ciała, a nadmiar ciepła usuwany jest poprzez intensywne parowanie skóry – czyli pocenie się. Nie jest to przyjemne. Na ratunek przyjdzie nam bielizna termoaktywna.
Bielizna termoaktywna wygląda bardzo niepozornie – jest cienka, nieco „włochata” na zewnątrz, przypomina trochę siateczkę. Osoby, które pierwszy raz się z nią spotykają, zazwyczaj są bardzo nieufne. W jaki sposób ma nas chronić przed potem?
Materiał, z którego jest wykonana bielizna, jest elastyczny i łatwo przywiera do ciała, ale nie uciska skóry. Duża ilość dziurek powoduje, że skóra łatwiej oddycha – zwykła bawełniana bielizna działa trochę jak pokrywka na garnku z gotującą się wodą, przyspieszając przegrzanie się ciała. Materiał jest bardzo chłonny, ale równocześnie szybko paruje.
Największą zaletą bielizny termoaktywnej jest to, że szybciej paruje, niż wchłania wodę. Dzięki temu bardzo długo pozostaje sucha i nie podrażnia skóry. Drugą zaletą jest zapewnienie komfortu cieplnego – bielizna nie wychładza ciała, a wręcz je ogrzewa, jak każde normalne ubranie.
Im grubsza i cieplejsza bielizna, tym gorzej odparowuje wilgoć, dlatego ćwicząc w ogrzewanych pomieszczeniach najlepiej pod strój ubrać najcieńszą i najbardziej ażurową. Uprawiając sport na dworze, podczas górskich wypraw czy jazdy na rowerze lepiej jest zaopatrzyć się w grubszą bieliznę.
Bielizna termoaktywna wykonana jest zazwyczaj z włókien syntetycznych, jednak zdarzają się także produkty ze specjalistycznej wełny (np. z owiec merynosów). Tkaniny uczulają bardzo rzadko, co najwyżej mogą spowodować podrażnienia, jeśli są źle dopasowane do ciała (za bardzo przywierają, mają szwy w nieodpowiednich miejscach).
Joanna Pastuszka-Roczek
