zamieszanie-wokol-naturalnych-kosmetykow-wywiad

W kobiecej prasie i programach telewizyjnych coraz częściej możesz przeczytać i usłyszeć o kosmetykach naturalnych i ekologicznych. Co się za nimi kryje i jaka jest istota ich działania? Oto zapytaliśmy specjalistkę z branży i pasjonatkę kosmetyków.

Pani Alicja Thomas jest absolwentką New York University (BA Biology) i INSEAD (MBA). Jest również właścicielką firmy Morena zajmującej się importem i dystrybucją surowców dla branży kosmetycznej oraz sklepów internetowych: www.bioselect.pl i www.KremIdealny.pl. Kosmetyki są jej wielką pasją tak zawodowo jak i prywatnie.

Z Alicją Thomas rozmawia Anna Jędrysik

Redaktor: Co się kryje za słowami biokosmetyki, kosmetyki naturalne, kosmetyki ekologiczne?

Alicja Thomas: Słowa te używane są z dużą dozą dowolności i same w sobie niestety nie znaczą nic.

R: Czy certyfikat jest gwarancją naturalności składników?

AT: Tak, na etapie rejestracji w organizacji certyfikującej producent zobowiązuje się do używania wyłącznie dozwolonych przez te organizacje składników. Nie jest jasne z jaką konsekwencją wierność oryginalnej certyfikowanej recepturze jest potem sprawdzana w produktach znajdujących się w sprzedaży. Wydaje się, że ogromną rolę gra tu dobra wola i rzetelność producenta.

R: Certyfikatów jest kilka, czym się różnią?

AT: Certyfikaty różnią się wymaganiami. ECOCERT, NaTru, Soil Association, AIAB, BDIH (to nie wszystkie) mają różne definicje tego co naturalne i dozwolone. Jako przykład oczywistej trudności w definicji naturalności podaje się często ropę naftową. Wszyscy wiemy, że ropa naftowa jest naturalna, ale nie chcemy jej ani jej pochodnych w kosmetykach. Organizacje certyfikujące zgadzają się oczywiście co do tego, że ropa naftowa nie jest pożądana, ale mają różne zdania na temat czy i jakie reakcje chemiczne dozwolone są w otrzymywaniu surowców kosmetycznych. I tak na przykład reakcja etoksylacji jest zgodnie odrzucana, ale nie ma zgody co do reakcji estryfikacji. Przykładów różnic jest mnóstwo.

R: A skąd się bierze krytykowanie organizacji certyfikujących biokosmetyki?

AT: Organizacje mogą być zainteresowane certyfikacją z różnych powodów. Niemieckie BDIH jest zrzeszeniem producentów etycznych kosmetyków, którzy chcą się bronić przed nieuczciwą konkurencją używającą słów „naturalny” i „ekologiczny”. Francuski ECOCERT/Cosmos to organizacja certyfikująca za dużą opłatą, niezwiązana z producentami. Różnice w cenie certyfikatu i trudności jego uzyskania mogą rodzić krytykę.

R: Jaka jest istota używania kosmetyków naturalnych?

AT: Moim zdaniem taka jak noszenia czystej bawełny. To romantyczne, sielskie i luksusowe.

R: Czyli nie ma to nic wspólnego z naszym zdrowiem? Coraz częściej słyszy się, że trujemy się nie tylko chemicznie zmodyfikowaną żywnością, ale również składnikami kremów i balsamów.

To prawda, że wiele składników kosmetyków właściwie nie powinno się znaleźć na skórze ludzkiej. Ale moim zdaniem dobre i złe składniki to nie te same grupy co „naturalne” i „inne”. Są składniki naturalne (np. olejki cytrusowe zawierające kumaryny) które powodują spektakularne uczulenia i składniki syntetyczne, np. uwodorniona fosfatydylocholina, które są dobrotliwymi składnikami dermokosmetyków.

Anna J