Podobno największym błedem jest uznać, że nie popełnia się błędów. Taki brak krytycyzmu wobec siebie nie jest zdrowy, jednak z drugiej strony nadmierna krytyka nie prowadzi do niczego dobrego. Jak zachować zdrową równowagę w myśleniu o sobie?
Jest to głos, który tkwi w nas bardzo głęboko, jest źródłem naszych kompleksów i powstrzymuje nas od działania. Często milczy, by obudzić się na najmniejszy choćby ślad, który potwierdza jego słowa. Za ciasna spódnica? No tak, przecież jesteś wstrętnym grubasem. Nie wyszło Ci coś w pracy? No tak, przecież jesteś głupia. I na pewno brzydka.
Według badań kobieta myśli o sobie źle średnio 36 razy w ciagu dnia! To daje 252 destrukcyjne myśli w ciągu tygodnia, a to i tak są dane dotyczące tylko krytykowania swojego wyglądu. Co ciekawe, wcale nie uważamy tego za coś niepokojacego, jakby samokrytyka była czymś naturalnym i porządanym.
Najgorsze jest to, że nasz krytyk dorastał z nami przez lata, będąc głosem wszystkich ludzi, którzy mieli na nas znaczący wpływ – rodziców, nauczycieli, przyjaciół. Ten zły głos wewnętrzny szybko podchwytuje nowe powiedzonka, nowe uwagi, każe nam lekceważyć nasze osiągnięcia i dobre cechy. Nie można sie go pozbyć całkowicie, nie ma sensu też go zagłuszać używkami.
Możemy jednak sprawić, by pracował na naszą korzyść.
Oswajanie krytyka
Wewnętrzny głos, który dokonuje na nas sądów, musiał się kiedyś narodzić i bardzo często zaczynał jako głos rozsądku. Myśli, które najbardziej nas bolą, najczęściej, niestety, pochodzą od osób, które są nam bliskie, są dla nas ważne.
Joanna Pastuszka-Roczek