nadmierna-kontrola-w-zwiazku

W sypialni wychodzą na jaw wszystkie ukryte problemy, potrzeby – niekoniecznie te zdrowe. Wiele kobiet, które na co dzień doświadczają mężowskiej czułości, w łóżku czują się spychane na dalszy plan, tyranizowane. Z czego to może wynikać?

Początkowo może nam się to wydawać atrakcyjne, inne. Potulny miś zamienia się w tygrysa, albo odwrotnie – szara myszka, jaką jesteś na co dzień pokazuje całkiem spore pazurki. Igraszki łóżkowe stają się areną zdobywania kontroli.

Kontrola oznacza słabość. Ten, kto kontroluje, nie czuje swojej wewnętrznej mocy, zazwyczaj tak naprawdę czuje się samotny, sfrustrowany, całkowicie bezsilny zwłaszcza w relacji. I zwykle jest nieświadomy, że jego zachowanie odpycha partnera, nie przyciąga. Tak działają: brak zaufania, krytycyzm, przytłaczanie, naciski.

Im bardziej kontrolujący napiera, tym dalej kontrolowany chce uciekać. Pod potrzebą kontroli ukryty jest lęk przed przeżyciem jakiegoś rodzaju emocjonalnego bólu.

Taka osoba może na przykład bać się, że zostanie sama albo ma przekonanie, że nie jest warta miłości. Tyranizuje, bo nie wierzy, że można ją po prostu kochać i akceptować, że ktoś może z nią być dobrowolnie.

Dlatego ludzie, którzy kontrolują, poniżają, osłabiają partnerów, bo ktoś taki jest zależny, złamany. Nie będzie więc zagrażał, nie będzie katalizatorem emocjonalnego bólu, przykrytego lękiem, agresją, wstydem.

Zwierciadło