Problemy w sferze seksualnej to sprawa wstydliwa, dlatego wiele kobiet milczy, co przyczynia się do pogłębienia kłopotów. Na szczęście zaburzenia natury fizycznej przestają być tematem tabu, ale nadal bardzo mało się mówi o tych dotykających kobiecej duszy.
Wstręt może objawiać się unikaniem kontaktów z partnerem (popadnięcie w skrajną religijność, wykręcanie się złym stanem zdrowia, oddanie się całej masie zajęć poza domem: wychodzenie na kursy, ćwiczenia, kółka zainteresowań) lub adhedonią, czyli brakiem przyjemności podczas stosunku (traktowanie seksu jako nieprzyjemnego obowiązku).
Zaburzeniem, które budzi szczególne kontrowersje, jest nimfomania, czyli hiperseksualność. Kobieta odczuwa ciągły przymus odbywania stosunków. Jest to popęd, który przekracza granice zdrowego rozsądku, a potrzeba spełnienia przesłania wszystko inne. Bardzo często jest sposobem na potwierdzenie własnej wartości, atrakcyjności.
Nimfomanka traktuje seks jako narzędzie zdobywania władzy nad mężczyznami, bądź utwierdza się w przekonaniu, że jest pożądana i kochana. Bardzo często jest rozpaczliwym pragnieniem miłości, przy równoczesnym bardzo silnym lęku przed bliskością.
Ostatnim zaburzeniem, które ma źródło w psychice kobiety, jest zespół Keherera. To bardzo trudny temat i dotyczy konfliktu między miłością do partnera, a uczuciem braku zaspokojenia seksualnego przez niego. Może być wynikiem oziębłości partnera w łóżku, jego niesprawności seksualnej, nieumiejętności komunikowania o swoich potrzebach.
Milena L.