W poprzedniej części przedstawiłam pewne efekty, które są wynikiem tak zwanej oszczędności poznawczej, czyli tendencji naszego umysłu do upraszczania i ograniczania docierających informacji. Efekt aureoli, efekt Golema, efekt „pierwszego rzutu oka” są nam już znane. Czas przejść do pozostałych podstawowych błędów atrybucji i innych psikusów płatanych przez nasze niedoskonałe narzędzie poznawcze, mózg.
Efekt łagodności
Ciekawym efektem, stojącym w pewnej sprzeczności do efektu „pierwszego rzutu oka” jest „efekt łagodności”, czyli tendencja do koncentrowania się na zaletach poznawanych ludzi raczej niż na ich wadach. Wygląda to tak, jakbyśmy byli zaprogramowani do oglądania innych osób przez „różowe okulary”, dobre cechy są błyskawicznie zauważane, wady „omija się wzrokiem”. Być może jest to pewnego rodzaju narzędzie adaptacyjne mające na celu ograniczenie agresji w interakcjach międzyludzkich. Teraz, kiedy społeczeństwo narzuca pewne normy postępowania, ten mechanizm nie jest już tak przydatny (chociaż wystarczy wybrać się na mecz piłki nożnej, żeby zwątpić w jakiekolwiek „normy społeczne”), ale kiedyś, w czasach mniej „kulturalnie zaawansowanych” mógł ograniczać rozlew krwi, a tym samym stratę cennego materiału genetycznego.
Miłość jest ślepa
W stanie zakochania efekt łagodności jest spotęgowany. Partner wydaje się nie mieć żadnych wad. Poziom idealizacji jest tak wysoki, że osoby postronne często „pukają się w czoło” zastanawiając się, jak można być do tego stopnia ślepym na niedoskonałości drugiej osoby. Połączone działanie oszczędności poznawczej plus szalejące hormony i neuroprzekaźniki mają piorunujący efekt na nasze spostrzeganie. Być może bez tego zawieszonego na jakiś czas krytycyzmu nie bylibyśmy w stanie stworzyć długotrwałej relacji.
Błąd tendencji centralnej
Częstą psotą płataną przez nasz umysł jest „błąd tendencji centralnej”. Po raz kolejny tworzymy w naszych głowach iluzję – wydaje nam się, że inni ludzie są bardziej podobni do siebie nawzajem niż jest w rzeczywistości. Nie zauważamy różnic indywidualnych, niewiele nam trzeba, żeby postrzegać innych jako prawie jednolity tłum. Konsekwencje tego zjawiska są często przykre. Każdy spotkał się w swoim życiu z sytuacją, gdzie został potraktowany „standardowo”, czyli często bezdusznie i bez należytej uwagi. Takie wydarzenia są szczególnie częste w różnego rodzaju urzędach, gdzie klienci są załatwiani „taśmowo”, bez zastanowienia się nad ich indywidualnymi potrzebami, czy też skomplikowanymi historiami życiowymi.
Przykład: Pani Kasia z Miejskiego Ośrodka Pomocy prawdopodobnie zaliczy bezdomnego pana Józefa, który przyjdzie prosić o pomoc, do tłumu podobnych osób. Będzie go postrzegać przez pryzmat swojej „prywatnej” wizji takich ludzi, czyli przykładowo jednostek z gruntu nieodpowiedzialnych, często mających problem z alkoholem, niechętnych do pracy, krzywdzących innych ludzi. Jakie to może mieć konsekwencje dla pana Józefa? Mimo tego, że jest bezdomny z tego powodu, że oszczędności życia poświęcił na walkę z nowotworem u swojej maleńkiej wnuczki, to przez błąd tendencji centralnej, może zostać odprawiony z kwitkiem.
Czy z oszczędnością poznawczą warto walczyć?
Nie zawsze. Nie jesteśmy w stanie drobiazgowo analizować każdej poznanej osoby. Nasze zasoby poznawcze są ograniczone, a świat bardzo skomplikowany, nie da się niestety tego zmienić. Warto natomiast znać i pamiętać o tym, że nasza ocena rzeczywistości i innych ludzi nie jest obiektywna. Starajmy się być refleksyjni, tak żeby nikogo nie skrzywdzić przez ślepą wiarę w nieomylność naszego osądu. Zainteresowanym tematem polecam książkę Człowiek wśród ludzi Bogdana Wojciszke.
O oszczędności poznawczej przeczytasz w pierwszej części artykułu: Figle jakie płata nam umysł I
Janis