Ciężko jest podobać się sobie wzajemnie, fascynować się z tą samą intensywnością, co na początku związku. Jest to wręcz niemożliwe. W końcu poznajemy się coraz lepiej, tracimy swoją tajemniczość. Czy to znaczy, że po kilku czy kilkunastu latach małżeństwa skazane jesteśmy na życie z mężczyzną-przyjacielem, który jest naszym towarzyszem, lecz już nie kochankiem?
Oczywiście, że nie. Rzecz polega na tym, by umieć fascynować się od nowa, wspólnie zgłębiać swoją seksualność, nowe marzenia oraz fantazje. Brzmi sensownie, prawda? Co więcej, takie stwierdzenie brzmi chyba znajomo każdej osobie, która przejrzała (nawet nie przeczytała) w życiu choć jeden poradnik z rodziny jak zadbać, by temperatura w sypialni nie opadała.
Porady specjalistów, choć napisane w różny sposób, sprowadzają się zwykle do kilku prostych zasad:
- rozmawiaj z partnerem o jego i swoich potrzebach
- kup seksowną bieliznę
- wybierzcie się na romantyczną wycieczkę tylko we dwoje
- odtwórzcie swoją pierwszą randkę lub chwile, które dobrze Wam się kojarzą
A co jeśli nie umiem?
Co jeśli czuję się dziwnie i nienaturalnie? Nie każda z nas ma w sobie seksapil Megan Fox i nie mam na myśli tylko zgrabnego ciała aktorki, lecz sposób w jaki patrzy, porusza się, wydyma usta… Bycie sexy to coś, co znajduje się tak naprawdę w głowie – małe ziarenko, które wykiełkuje tylko wtedy, jeśli podlewane jest pewnością siebie, dobrym samopoczuciem oraz temperamentem. Kiedyś mój znajomy powiedział, że idealna kobieta to taka, która na co dzień jest przyjacielem, w domu – kurą domową, a w łóżku – wszetecznicą. Coś w tym jest, ale przecież nie ma kobiet idealnych.
Jeżeli nie czujesz się ponętną kocicą, nie pomoże Ci ani seksowna bielizna, ani wyuczone, giętkie ruchy striptizerki. To po prostu do Ciebie nie pasuje i każdy mężczyzna wyczuje tutaj zgrzyt. Owszem, pewnie spodoba mu się to, co zobaczy, lecz jeśli wyczuje w Tobie zwątpienie, zobaczy niepewność w oczach… bardziej niż Twoja seksualność zajmie go Twoje samopoczucie. Tak to już jest z naszymi życiowymi partnerami, że wbrew stereotypowi wcale nie chodzi im tylko o seks. Twój mężczyzna chce sprawić przyjemność nie tylko sobie, ale i Tobie. Jeśli więc chcesz ponownie uwieść swojego męża, przesiej przez sito informacje zaczerpnięte z poradników. Zastanów się co Ci się podoba faktycznie, a co niekoniecznie. Z rzeczy, które Ci się podobają, wysegreguj kolejną grupę takich, które chcesz wcielić w życie, bo może się zdarzyć, że chcesz, aby coś pozostało jedynie w sferze fantazji – Twoje prawo. To nie koniec selekcji, teraz najważniejszy punkt – odpowiedz sobie na pytanie: ile z tego mogę zrobić już teraz?. Nie dziw się, że zostało tak mało – to tylko znaczy, ze byłaś ze sobą faktycznie szczera.
Nie musisz od razu stanąć w drzwiach sypialni, przystrojonej w świece i płatki róż, w wyzywającej bieliźnie. Zastosuj metodę małych kroczków, daj sobie i partnerowi czas na nowości, rozłóż niespodzianki w czasie – nie bombarduj go nimi. Jeśli więc np. wiesz, że Twój problem pojawia się już w sferze rozmowy, bo nie umiesz wyrazić swoich potrzeb, zacznij spisywać je na karteczkach. Te małe fiszki zacznij celowo zostawiać w różnych miejscach czy nawet podrzucać swojemu mężczyźnie – pod poduszką, do szuflady, w portfelu… Na pewno będzie mu miło, jeśli wyciągając kluczyki do auta znajdzie karteczkę: Chciałabym żebyś całował mnie częściej w szyję. To nie muszą być od razu wielkie wyznania czy fantazje seksualne, wystarczy, że powiesz mu co sprawia Ci przyjemność. Pamiętaj, zmiany są dobre i potrzebne Wam obojgu, ale tylko jeśli wprowadzasz je w zgodzie z sobą, a nie wbrew sobie.
A. Złotkowska