Zazdrość jest jednym z najbardziej skomplikowanych emocji towarzyszących nam w związku. Co więcej – jest trudna do jednoznacznej oceny. Z jednej strony jest ewolucyjnie uzasadnioną próbą obrony tego, co „nasze”, z drugiej zaś- potrafi stać się tak destrukcyjna, że wyniszcza nas same i wszystkich dookoła.
Nie ma miłości bez zazdrości
Z psychologicznego punktu widzenia to stare powiedzenia jest jak najbardziej prawdziwe. Myli się, kto uważa, że w prawdziwym uczuciu nie ma miejsca na delikatne “ukłucia zazdrości”. Gdyby było inaczej oznaczało by to, że nasze uczucie jest słabe, a obiekt nim obdarowany nie jest dla nas ważny. Z rozwoju naszego gatunku i teorii ewolucyjnej wynika, że troszczymy się, zabiegamy i zazdrośnie strzeżemy stałego partnera, naszego terytorium, „zgromadzonych łupów”, czy pozycji jaką zajmujemy w hierarchii. Bronimy ich za wszelką cenę, a zazdrość jest produktem poczucia, że nasza “własność” może być zagrożona.
We współczesnych czasach, kiedy dosłownie nikt nie walczy o te sprawy – przeniosły się one w sferę naszych emocji i objawiają się jako frustracja, gdy upersonifikowany obiekt naszego pożądania nie jest dostępny i zawiść, gdy takimi obiektami są rzeczy materialne.
Dwa oblicza zazdrości
Te delikatne uczucia zazdrości, które nazwałam wcześniej ukłuciami są
pozytywne i konstruktywne. W sferze:
- emocji może przejawiać się jako zintensyfikowane staranie o względy drugiej osoby, chęć pracy nad sobą i pokazania się z jak najlepszej strony,
- w materialnej natomiast jako bodziec do rywalizacji. I w tym wymiarze zazdrość będzie nam służyć.
Bardzo szybko jednak uczucie zazdrości przekracza granice normy i staje się doświadczeniem bardzo wyniszczającym. Należy ono bowiem do tej grupy emocji, które w jednostce czasu przyrastają bardzo gwałtownie, podobnie jak strach i gniew.
Kiedy zazdrość przybiera formę destruktywną?
- Przede wszystkim wówczas, kiedy jest narzędziem służącym do kontrolowania drugiej osoby. Wtedy, kiedy jesteśmy zazdrosne o partnera tak, że wymagamy od niego całej uwagi i każdej wolnej minuty, kiedy niejako “profilaktycznie” sprawdzamy go, chcąc przekonać się, czy możemy mu ufać poprzez przeglądanie telefonu, sprawdzanie poczty e-mail. Jest to destruktywne dlatego, że z czasem mechanizmem obronnym, który pozwoli nam uwolnić się od poczucia winy za takie zachowanie – będzie próba udowodnienia sobie i drugiej osobie, że nasze przeczucia nie były bezpodstawne. To tak, jakbyśmy wydały już wyrok niewierności i nieprawdomówności, a obecnie szukamy dowodów je potwierdzających. Jest to klasyczna „równia pochyła” , która wiedzie nas do kłótni, awantur i bolesnych rozstań.
- Zazdrość nosi również znamiona destrukcji, gdy zadręczamy partnera pytaniami, spekulacjami, podejrzeniami o znajomości z innymi kobietami. Jeśli posuniemy się w tym zbyt daleko to nieświadomie jesteśmy w stanie pchnąć naszego partnera w cudze ramiona. Próżno bowiem mieć nadzieje, że ktoś przez dłuższy okres czasu wytrzyma w relacji, w której jest stale niesłusznie oskarżany.
Patologiczna zazdrość jest chorobą
Osoby, które mają problem z powyżej opisanymi zdarzeniami, mogą zastanowić się nad pomocą specjalisty, albowiem istnieją zespoły chorobowe, oparte właśnie na patologicznej zazdrości. Psychologia opisuje tzw. zespół Otella, czyli ciągłe domniemanie niewierności partnera, oparte o wszelkie racjonalne próby poznania i zaakceptowania prawdy. Jeżeli ta literacka sytuacje jest Ci znajoma – pomóż sobie. Zazdrość może zniszczyć nie tylko Ciebie, ale także Twojego partnera, waszą rodzinę, bliskich i znajomych.
Joanna P.